Warum Tante?
Każdy dzieciak z podwórka w latach 90′ chciał mieć taką fajną Ciocię z Niemiec, albo ojca marynarza, co wypływał na pół roku na morze. Ale zostańmy przy Cioci, która wysyła paczki na święta, przywozi Nussbeisera, Schokoriegel i organizuje wakacje na Rügen. Podczas gdy jedni słuchali Britney i mieli American Dream, Ciocia była bardziej realistyczna i wyhodowała sobie swój Deutscher Traum. Na przerwach w szkole śpiewała „Ich muss durch den Monsun”, a jej rówieśnicy nie ze bardzo rozumieli chorego zafascynowania Tokio Hotel w 2000 roku. Później oglądała namiętnie MTV2 POP, nagrania z Loveparade i słuchała Scootera. A jak przyszła moda na Diddle to już przepadła totalnie. Tak się samodzielnie latami germanizowała, aż powstała ona – Tante Brunhilde!

„Sprache besteht nicht nur aus Grammatik und Vokabeln. Man sollte sich der neuen Sprache – und somit Kultur – vollkommen hingeben und sich darin verlieren.”

Streberin…
Tante mieszka w Berlinie na stałe od 2019. Wcześniej dużo imprezowała… znaczy się bywała – to pół roku Erasmusa w Leipzig (które całym sercem uwielbia), to pół roku na Humboldt Universität (na projekcie naukowym) i cały rok w Hannoverze jako AuPair. Studiowała łącznie na pięciu Uniwersytetach. Ukończyła Szkołę Prawa Niemieckiego na WPiA UG przy współpracy Institut für Ostrecht der Universität zu Köln i zdała studia podyplomowe dla tłumaczy przysięgłych na Uniwersytecie Warszawskim. Wszystko po to, aby przekonać się, że nigdy w życiu nie chce być tłumaczką. Obecnie wykłada na AHE w Łodzi od 2017 roku. Wszystkie prace dyplomowe poświęciła tematyce języka propagandy w DDR. Więc nic dziwnego, że od 2017 pracuje dla firm polsko-niemieckich właśnie w dziale marketingu. Po godzinach dostarcza niemiecko-berliński content jako Tante Brunhilde. Dużo biega, jeździ na rowerze, czasem śpi, je i pije Club-Mate.